1 lipca 2021

20 lat temu amatorzy cykliści jako pierwsi objechali Pierścień Rowerowy Dookoła Poznania. Wspomina te chwile jeden z uczestników tamtego wydarzenia – pan Piotr Kurek.

To był imponujący przejazd rowerowy. 169,1 km w czasie 7 godzin 50 minut i sześciu sekund. Jechali amatorzy cykliści, ludzie różnych profesji i w różnym wieku, którzy zamierzyli – i to się im udało – objechać „Pierścień rowerowy wokół Poznania”. Niedziela 8 lipca 2001 r. zapisała się w historii Grodu Przemysła jako czas w pełni spełnionego wyzwania.

Jakiś czas temu Andrzej Billert wpadł na pomysł, by naszkicować trasę rowerową wokół Poznania, która będzie swego rodzaju pierścieniem i ringiem dla cyklistów. I to taką, która wiodłaby przez najpiękniejsze miejsca – wokół jezior, w lasach, także w Puszczy Zielonka.

kolarze amatorzy - zdjęcie grupowe z rowerami

kolarze amatorzy – zdjęcie grupowe z rowerami

Ten pomysł podchwycił Andrzej Kaleniewicz z ówczesnego Departamentu Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego, który energicznie zabrał się do pracy. Jej efektem jest „Atlas rowerowy 173 km – Pierścień dookoła Poznania”, wydany w kwietniu 2001 r. przez poznańskie Wydawnictwo Pietruska & Partner. To także staranne oznakowanie całej trasy, by cyklista ją, bez błądzenia, przejechał.

Z kolei autor tych słów doszedł do wniosku, że wraz z kolegami – uczestnikami różnych maratonów na rowerach górskich, a to we Włoszech, Niemczech, czy w Polsce – da radę jednego dnia przejechać owe 173 kilometry.

Sponsorzy (Urząd Marszałkowski, Pietruska & Partner, Starostwo Powiatowe w Poznaniu, Servisco i MTP) zadeklarowali pieniądze na wykonanie bardzo ładnych koszulek kolarskich, które w błyskawicznym tempie wykonała firma BCM Nowatex z Puszczykowa.

Ósmego lipca 2001 roku dokładnie o godzinie 5.08 spod religijnej figurki w Biedrusku, na rozstaju dróg, 25 amatorów cyklistów ruszyło na trasę. Pierwszy odcinek o długości 8,8 km, jazda przez słynny nie tylko w Polsce poligon, pokonali w 20 minut. W pierwszej godzinie przejechali 19,5 km, pedałując przez Kiekrz – w stronę Lusowa. Dalej było Lusówko, Zborowo, źródło Żarnowiec. W Stęszewie cała grupa (24 mężczyzn i dziennikarka Ewa Nowaczyk) zameldowała się przed godziną ósmą.

Krótki postój i dalej w drogę – w stronę Wielkopolskiego Parku Narodowego. O 8.08, po trzech godzinach jazdy, pokonaliśmy 57,1 km. Przed wsią Górka usłyszeliśmy grzmoty nadciągającej burzy… Jeszcze kilka minut i lunęło. Mocno. Schowani pod drzewami, niedaleko Jeziora Góreckiego, czekaliśmy kilkadziesiąt minut aż przestanie padać.

I kiedy już w końcu deszcz zmniejszył swą intensywność – ruszyliśmy w kierunku Pożegowa, po drodze, którą szerokim strumieniem płynęła woda. W Mosinie krótki postój, by się trochę posilić i ciut odpocząć. I dalej w drogę, w kierunku Rogalinka i Rogalina. Co tu dużo mówić, tego dnia ten fragment od Jeziora Góreckiego do Rogalina był najtrudniejszy do przejechania.

leśna drogaRogalin, Radzewice, Bnin, Kórnik, Gądki, Kostrzyn, Góra, Promno, Wronczyn, Bednary, Dabrówka Kościelna – to kolejne etapy naszej jednodniowej jazdy. Między Bednarami i Dabrówką piękne fotografie całej grupie, podczas jazdy i przed kościołem, wykonał jeden z bardziej utalentowanych fotoreporterów w Polsce Sławomir Seidler.

Ostatnie 20 kilometrów, przez Puszczę Zielonka i na drogach przez Murowaną Goślinę do Biedruska, grupa pędziła bardzo szybko – ponad 30 km na godzinę. I jeszcze na podjeździe do Biedruska jej czołówka stoczyła zacięty pojedynek na szosie… Zakończony upadkiem dyrektora generalnego Servisco Aleksandra Morozowskiego i autora tych słów. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.

Kilkanaście minut po godzinie 16 zjawiliśmy się ponownie w Biedrusku, przed religijną figurką na rozstaju dróg. Dystans, według wskazań mojego rowerowego komputerka, wyniósł – 169,1 km, czas jazdy – 7 godzin 50 minut i sześć sekund. Średnia prędkość – 21,5 km/h.

Ewa Nowaczyk, Tomasz Wiktor, Michał Wiktor, Andrzej Kaleniewicz, Aleks Bartkowiak, Zenon Milczewski, Wojciech Pawlak, Marian Faryniarz, Piotr Miśkiewicz, Krzysztof Chłopkowiak, Zenon Danielewicz, Aleksander Morozowski, Wiesław Siedziński, Wojciech Głuszak, Jerzy Bednarz, Edward Pluciński, Jan Wilk, Andrzej Glesmann, Tadeusz Matuszek, Zdzisław Jankowski, Józef Witkowski, Jan Czyżniewski, Krzysztof Byczkowski i Piotr Kurek przejechali całą trasę. Michał Błażejczyk pedałował z nami od startu do Mosiny.

kolarze amatorzy na mecie - zdjęcie grupoweTworzyłem VIP TEAM starannie, by zespół dojechał do końca. Tak też się i stało. Planowałem jazdę w tempie 17,5 km/h, wyszło – 21,5 km/h. Piotr Miśkiewicz już w Kiekrzu złapał gumę, ale w sumie wszyscy mieli dobrze przygotowane rowery. Piotr Zielonka, asystujący nam logistycznie w samochodzie na całej trasie, nie miał specjalnie za wiele pracy. Od 5.08 do 16.15 temperatura wahała się od 18 do 22°C.

W jeden dzień przejechaliśmy cały pierścień rowerowy – tak jak planowaliśmy. Turystom, na weekendowe wypady, radzę jednak wybierać poszczególne odcinki tej trasy, by móc po drodze zwiedzać zabytki i delektować się pięknem przyrody. Bo w rowerowej turystyce nie chodzi o rekordy – można je bić jedynie dla zabawy.

Od 8 lipca 2001 r. minęło całych dwadzieścia lat, dwie dekady. Pierścień rowerowy wokół Poznania doczekał się kilku wydań atlasu, można go także pokonywać z GPS-em (to zasługa niezastąpionego Andrzeja Kaleniewicza), zyskał swych wiernych rowerzystów.

Piotr Rakowski, informatyk z Poznania, objechał owe 173 kilometry w jedną i w drugą stronę. I dokonał wyczynu niebywałego: w roku 2015 jednego dnia pokonał ring dwa razy! Takich jak on można liczyć w dziesiątki. Autor tych słów zachęca do poznawania piękna Wielkopolskiego Parku Narodowego i Puszczy Zielonka.

W minionych dwudziestu latach przybyło na trasie rowerowego ringu wokół Poznania lub w jego okolicy wiele hoteli, gospodarstw agroturystycznych, miejsc noclegowych. Są po drodze bary, restauracje i sklepy pełne wszelkich dóbr.

Optymalna propozycja to pokonanie 173 kilometrów w dwa dni z jednym noclegiem. Można ruszyć z Biedruska w stronę Kiekrza (ale nie przez poligon Biedrusko – zamknięta droga dla rowerzystów od kilku lat) i dalej przez Lusowo, Stęszew, w stronę Wielkopolskiego Parku Narodowego, by w jego okolicy (Dymaczewo, Mosina, Puszczykowo, Niwka, Rogalin) znaleźć, po przejechaniu połowy dystansu, nocleg. I następnego dnia, od rana, pedałować w stronę Góry, Promna, Puszczy Zielonka, Biedruska.

Pierścień rowerowy wokół Poznania to już swego rodzaju kultowa droga. Każdy szanujący się cyklista powinien ją raz w życiu pokonać, niekoniecznie za jednym zamachem. Polecam ten rodzaj wyzwania, które pamięta się na całe życie.

A dziś autorowi tych słów, jak i uczestnikom przejazdu z 8 lipca 2001 r. może zakręcić się łezka w oku. Wielce sentymentalna.


źródło: kurek-rowery.pl